1-6
No, wypruli w tym sezonie elegancko. Poprzednio mieliśmy w składzie ciekawe okazy na przemian z kukłami, ale teraz z ręką na cycu śmiem ogłosić, że nie ma w pozostałej ekipie nikogo, u kogo widziałbym ryzyko takiej nieprzyjemnostki, jaka spotkała nas w finale poprzedniego turnusu. Każdy jest tutaj człowiekiem z krwi, kości i fekaliów – w dodatku porządnie zarysowanym przez montażystów, tak więc na dobrą sprawę każdy będzie bardziej pamiętnym zwycięzcą od
poprzednich, czy to herbu fajfus, czy herbu zdradziecka morda.
A mordy zdradzieckie na pewno im się udały, to przyznajcie. Ja mam jeszcze zaległości z tegorocznego trejtorskiego uniwersum, ale z edycyj przed 2025 nie pamiętam sytuacji, gdy po szóstym rozdziale mieliśmy jeszcze na konklawe komplecik, tym bardziej zważywszy, że niecnot jest teraz aż czwórka. Tak więc mimo, że błędy jakieś robią, zwłaszcza część piękna, to na pewno już na ten moment całej grupie kłaniam się nisko, pod same hyjisko.
Jak już wreszcie kogoś łupną, to przypuszczam, że w szanowną
Panią Detektyw jako pierwszą. Wypracowała sobie bardzo silną pozycję w grupie, ale też ma tendencję do głupawych pomysłów, od których czasami odwodzą ją towarzysze kaptura, na przykład chcąc wyeliminować Jarka tuż po tym, jak rzucił jej imię, albo próba zmuszenia Tomasza, żeby nienaturalnie kłócił się o immunitet dla Arka. No i te usprawiedliwienia, że zrezygnowałaby gdyby została wybrana na mafię. Plażo, proszę, wszyscy wiedzą, w co się pchają i nikt by nie zrezygnował, więc jak dla mnie, gdyby ktoś mlasnął coś takiego, to podejrzewałbym go na wejściu
Patrycja kolejna mądra – nie mogłaby być trejtorem, bo jakiś lokalny watażka nie chciałby już dawać wywiadów w jej telewizji. Jak watażka fani w program, to doceni jej grę, a jak watażka ma kija w dupsku, to i tak nie zrobi mu różnicy, czy występując w programie „Zdrajcy” grała rolę zdrajcy, czy fajfusa, tylko żachnie się na sam tytuł.
Poza tą jedną wtopą, Patrycję lubię i niech jej się wiedzie, natomiast mam wrażenie, że zaczyna ją pogrążać brak sojuszy. Mocnych argumentów żeby ją uwalić nie mają, więc padają takie, że kręci się od Sasa do lasa. A że ma na japie wypisany nieco wyższy współczynnik IQ niż Kasia Żaba, to czemu nie mieliby jej wybrać do zdradzania.
Niucham natomiast, że tym, który zaśmieje się w tym sezonie ostatni, będzie któryś z dwóch mafijnych panów. Obaj dostają po papie imiono-strzałami relatywnie rzadko jak na to całe fisiejewo, w którym ludzie zmieniają zdanie szybciej niż Turek kręci kebaba. Osobiście wolę
Tomasza, jest taki swój chłop, zresztą niech godnie reprezentuje pod peleryną wszystkich imienników, którzy też chcieli sobie potrejtorzyć, ale się na nich łajdactwo tefałenostwo wypięło
Grześka zniosę, ale w dalszej kolejności. Fajno, że znów mamy trejtora z Poznania, fajno, że łamie jakieś tam stereotypy, które mam w głowie, bo jest jedną z niewielu osób zajmujących się „modą”, które umieją chodzić prosto, sklecić zdanie i jeszcze być słuchanym bez ubytków w intelekcie słuchaczy, natomiast – no, śnięty jakiś taki. Tak więc powtórzymy - do boju Tomson i do boju Pati.
Z gromady fajfusów wyróżnia się
Marcin, którego z jednej strony mam ochotę potraktować piąchopiryną, a z drugiej dać złoty bilet do ostatniego odcinka za tak zwane robienie telewizji. Trzeba jednak przyznać, że ta jego mini sekta starych ludzi, której jedyny pomyślunek polegał na odstrzeliwaniu swoich przeciwników, bez względu na to, czy są mafią czy nie, na pewno przyczyniła się do upokarzającego wyniku, który fajfusy mają aktualnie na koncie

Jestem też przekonany, że cała społeczność Niepublicznej Szkoły Podstawowej „Żywioły” w Szerominku, musi pękać z dumy słysząc jak ich guru nazywa per „gówniarz” randomowego chłopaka, który nawet niczym mu w danym momencie nie zawinił, a w dodatku głosował po jego stronie

Myślę, że jakaś inna, wschodząca gwiazda Szerominka zaciera już ręce, żeby mu to wyrzygać przy kolejnym konkursie na dyrektora
Lubię
starszą Kasię, taka pocieszna, taka nieco od pługa oderwana, taka trochę „posłanko Hojarska ja jestę”, ale w tym swoim zakręceniu zaczyna strzelać na oślep celnymi typami. Mam nadzieję, że to ona będzie tą, która odbierze Madame Rutkowskiej licencję na zabijanie. Mniej lubię
Żabkę – przaśność w jej wydaniu jest trochę mniej zabawna, nurtuje mnie też, czy ksywka nie wzięła się przypadkiem od nazwy zakładu pracy, bo jakoś by mi pasowała do ogólnych wyobrażeń o przedstawicielach tejże gildii. Powinna jeszcze wypić Tatrę na hejnał i się zbekać.
Nie nadążam za editem
Mateusza. Raz ktoś twierdzi, że wyrasta na lidera grupy, a innym razem cała ekipa kolektywnie planuje wrzucenie go do kwasu jako konsensus międzysojuszowy. Raz wszyscy wpisują w zadaniu, że jest najbardziej prawdopodobny do odpadki przy stole, a innym razem pada komentarz, że nikt go tam nigdy nie wywali. W każdym razie, pewne jest to, że narobił sobie kłopotów hamletyzowaniem po odejściu szanownej mamusi. Zastanawia mnie zresztą, że nikt ich nie rozkminił, skoro już tylu tam mędrców świata i monarchów znających na pamięć twisty z różnych sezonów. Podobni po oczach jak cholera, a przecież producenci jadą żywcem z angolskiej dwójki, gdzie też była matka z synem.
Kaja przypomina mi Bijonse z poprzedniego rozdania – tym razem w lojalnej wersji, ale dla równowagi z większym pazurem. Kolejny Poznań, niech jej się szczęści, ciekaw tylko jestem, czy faktycznie fikała w tej kravce, czy bajdy wciska.
Młodzik Dawid też na plus – przebolałem już chyba smutny fakt, że ludzie, którzy rocznikowo mogliby być moimi dziećmi, mogą już być na wyższym etapie wtajemniczenia życiowego niż oglądanie Psiego Patrolu i spychanie ze schodów kolegów w przedszkolu

Młody ma zatem całkiem trafne rozkminki i wcale nie jest chorągiewką, choć niech tak sobie bredzą, bo może mu to tylko pomóc.
Klaudię odkryłem dopiero od dwóch epów, przy okazji tego jej sensacyjnego odkrycia o niby-małżeństwie i w sumie mogą z niej jeszcze być ludzie. Najbardziej licho wyglądają mi w tym towarzystwie
Pianista i Natalia – jest ciut lepiej od pamiętnego duetu sprzed roku, ale wciąż nie obraziłbym się, gdyby Hades rychło nam ich zabrał, tak jak to prawdopodobnie zrobi z tą drugą po śmiertelnym pocałunku od Pati.
Z dotychczasowych ukatrupieńców najbardziej szkoda mi poczciwej
Księgowej, Jarosława Mądrego, no i
Adama, jako drugiego bieguna rozkręcającej się na wejściu dramaturgii. Może trochę
Martyny, która wiła się w tych konfach z takim jakimś błędnym wzrokiem jak Smeagle, acz mam obawy, że w jej towarzystwie bardzo szybko dostałbym pierdolca i jedno z nas musiałoby umrzeć. Z kolei z duetu Marcin-
Iza moja cierpliwość była w stanie znieść tylko jedno z nich, więc jestem rad, że został większy zadymiarz.
Edit jest w tym sezonie jakby przyjemniejszy, acz chciałbym zauważyć, że wkarwia mnie to latanie kamerą po różnych ujęciach w momencie jak ktoś się wypowiada, bo są chwile, kiedy nie chwytam, czy delikwent mówi o czymś jedynie w konfie, czy w pokoju przy wszystkich. Cieszy mnie, że idą w sprawdzone twisty typu koneksje rodzinne, pogrzeb, czy sztylet, chociaż jak widać, mamy tym razem na pokładzie dobrze przygotowane osoby, które naprawdę fanią w ten format, więc kalkowanie wszystkiego jota w jotę jest trochę bez sensu, bo nikogo tym nie zaskoczą.
Malwina poprawiła się o tyle, że jest już tak nienaturalna, tylko raczej papierowa, co w sumie ma swoje plusy i dzięki temu przynajmniej nie jebie po oczach swoją nieudolnością. Aleaaaale, nie mogę nie docenić tej jej nowej wstawki z poprawioną wymową nazwy programu, no przyłożyła się aż miło. To jest program detrejtęęęęz, zdrajcy! #MojeEfektyZDuolingo
