S49E01 "Act One of a Horror Film"
- Jack
- sole survivor
- Posty: 5918
- Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
- Kontakt:
-
- 4th voted out
- Posty: 39
- Rejestracja: 05 wrz 2024, 15:11
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Trochę się stęskniłem za wersją amerykańską. Pierwszy odcinek za nami, to już można ponarzekać
Początki zawsze dla mnie najnudniejsze, sam odcinek w miarę miło się oglądało. Szału nie było żadnego napewno, wstęp był identyczny jak w poprzednich wielu sezonach. Ale zobaczymy w którą stronę pójdzie ten sezon.
ŻÓŁCI
Na początku jak pojawiły się trzy plemiona, to miałem wrażenie że żółci to będą jakieś odklejeńce i będą wszystko przegrywać. A tu niezła dominacja, dwa zadania i dwie wygrane. Każdy zaczął tam się śmiać, strasznie rozemocjonowani byli. Takie miałem pierwsze wrażenie.
Kristina mi sposobem bycia i śmiechem bardzo przypomina Maryanne (już nie pamiętam z której edycji).
W pamięć z tego plemienia zapadł Steve. Nic jeszcze się nie stało ale już paranoja weszła i kmini kogo wyrzucić. Typ będzie miał mega problemy z grą socjalną. Sam wspomniał że nie chce skończyć jak w szkole jako odrzutek, ale za bardzo się wkręca że tak będzie i sam siebie może zaszkodzić.
Jason na razie taki kujon kosmita. Dostał się w ostatniej chwili.
Reszta w pamięć nie zapadła, no może jeszcze ten starszy z dredami że nie wie czy się dogada z innymi bo nie rozumie języka młodych
CZERWONI
Rizgod - z wiaodmego powodu najbardziej zapadł w pamięć. Chyba zajdzie daleko. Cudem wygrał zadanie indywidualne. Może namieszać i być zapamiętany. Bo wygląda niewinnie ale to tylko pozory chyba.
Reszta niespecjalnie zapadła w pamięć mi. Jedynie Savannah coś tam probuje. Ale odcinek oglądałem wczoraj wieczorem i już nie pamiętam. Mam wrażenie że najmniej to plemię pokazali.
NIEBIESCY
No im chyba poświęcili najwięcej czasu, ale wiadomo przegrali IC to z automatu dostali czas.
Alex i Jake bromance
Szybko poszło. Jake już jest robiony na gwiazde sezonu. Pewnie zajdą daleko, ale niespecjalnie póki co im kibicuje.
Sophi - ona się nie pierniczy, na dzień dobry do każdego podchodzi z każdym sojusz zawiera. Widać że cięta będzie i może dramy powodować. Charakter ma taki że jak dojdzie do połączenia to pewnie wszystko wyleci.
Jeremiah kosmita i jego śmiech rozwalający. No przynajmniej śmiesznie będzie.
Padło na Nicole. Wybrali grubaskę na pierwszy out. Trochę szkoda, bo niewiele pokazała poza fajną przewrotką w obozie na drzewa.
ŻÓŁCI
Na początku jak pojawiły się trzy plemiona, to miałem wrażenie że żółci to będą jakieś odklejeńce i będą wszystko przegrywać. A tu niezła dominacja, dwa zadania i dwie wygrane. Każdy zaczął tam się śmiać, strasznie rozemocjonowani byli. Takie miałem pierwsze wrażenie.
Kristina mi sposobem bycia i śmiechem bardzo przypomina Maryanne (już nie pamiętam z której edycji).
W pamięć z tego plemienia zapadł Steve. Nic jeszcze się nie stało ale już paranoja weszła i kmini kogo wyrzucić. Typ będzie miał mega problemy z grą socjalną. Sam wspomniał że nie chce skończyć jak w szkole jako odrzutek, ale za bardzo się wkręca że tak będzie i sam siebie może zaszkodzić.
Jason na razie taki kujon kosmita. Dostał się w ostatniej chwili.
Reszta w pamięć nie zapadła, no może jeszcze ten starszy z dredami że nie wie czy się dogada z innymi bo nie rozumie języka młodych
CZERWONI
Rizgod - z wiaodmego powodu najbardziej zapadł w pamięć. Chyba zajdzie daleko. Cudem wygrał zadanie indywidualne. Może namieszać i być zapamiętany. Bo wygląda niewinnie ale to tylko pozory chyba.
Reszta niespecjalnie zapadła w pamięć mi. Jedynie Savannah coś tam probuje. Ale odcinek oglądałem wczoraj wieczorem i już nie pamiętam. Mam wrażenie że najmniej to plemię pokazali.
NIEBIESCY
No im chyba poświęcili najwięcej czasu, ale wiadomo przegrali IC to z automatu dostali czas.
Alex i Jake bromance
Sophi - ona się nie pierniczy, na dzień dobry do każdego podchodzi z każdym sojusz zawiera. Widać że cięta będzie i może dramy powodować. Charakter ma taki że jak dojdzie do połączenia to pewnie wszystko wyleci.
Jeremiah kosmita i jego śmiech rozwalający. No przynajmniej śmiesznie będzie.
Padło na Nicole. Wybrali grubaskę na pierwszy out. Trochę szkoda, bo niewiele pokazała poza fajną przewrotką w obozie na drzewa.
- Umbastyczny
- sole survivor
- Posty: 2383
- Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
- Winners at War: Yul
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Zazwyczaj do premiery podchodzę z bagażem emocji po poprzednim sezonie. Tym razem jednak poprzeczka nie poszła ani w górę, ani w dół - jakoś po S48 już wszystko ze mnie wyparowało.
Sezon rozpocząłem więc neutralnie, no i ta premiera też była neutralna. Przeciętny odcinek, który mnie ani nie rozczarował, ani nie zachwycił.
Na pewno na plus, że nie mieliśmy żadnych "journey", że nikt nie stracił głosu, że cała 6 głosowała na radzie, że nie wprowadzono nowych twistów, nie skupiano się na przewagach.
O graczach:
ŻÓŁCI
Trochę mało o nich mogę powiedzieć. Jasona zapamiętał tylko ze wstępu na plaży. MC i Sophie w ogóle niczym się nie zapisały w mojej pamięci. Kristina na plus za charakter i sposób bycia, ale nie wiem czy jest materiałem na gracza. Matt przynajmniej jest świadomy, że odstaje od grupy i stara się coś z tym zrobić. A Steven zaczął dobrze, ale potem popadł w paranoje...
Póki co u nich mało się działo, w zadaniach poradzili sobie zaskakująco dobrze.
CZERWONI
Najwięcej było Rizo, ale, o dziwo, mnie nie irytował. Póki co neutralnie go oceniam, ma spore pokłady entuzjazmu, zobaczymy co pokaże.
Najlepiej pokazała się tu chyba Savannah, no i przy okazji Shannon, ale to jednak ta pierwsza była bardziej w centrum wydarzeń i to z jej perspektywy śledziliśmy akcje. Mają jakieś trio z Sage, mają drugie trio z Jawanem (z opcją zrobienia czwórki), mają też deal z Rizo i Natem. Polubiłem je.
Sage jest dziwna, Jawana nie za bardzo polubiłem. Nate na plus, że zaczął grać i budować swoją pozycję.
NIEBIESCY
Alex i Jake mają ten swój bromance. W sumie ich polubiłem, niech się nacieszą póki mogą, bo w sumie już mają na plecach karteczkę z celownikiem i pewnie po połączeniu zostaną szybko dojechani...
Sophi ma tutaj najwięcej relacji. Ma ten bliski sojusz z Jakiem, trio z nim i Alexem. Do tego jest blisko Jeremiah i nawet Annie postawiła na próbę gry z nią. Jedynie nie wiem czy Sophi dobrze robi, że o planach Annie mówi facetom, skoro już teraz się tam czuje tą trzecią i że bromance ją trochę odsunął na bok sojuszu.
Jeremiah ogólnie trochę w cieniu był tej całej dynamiki plemienia, ale był ok.
Annie niby miała jakąś rozmowę z Alexem, potem z Sophi, ale jest póki co zależna od innych. Jak więksi gracze nie zwrócą się przeciwko sobie, to leci następna.
Nicole - ciężko coś powiedzieć po jednym odcinku, niczym konkretnym nie zawiniła, po prostu znalazła się poza głównym układem i tyle.
Sezon rozpocząłem więc neutralnie, no i ta premiera też była neutralna. Przeciętny odcinek, który mnie ani nie rozczarował, ani nie zachwycił.
Na pewno na plus, że nie mieliśmy żadnych "journey", że nikt nie stracił głosu, że cała 6 głosowała na radzie, że nie wprowadzono nowych twistów, nie skupiano się na przewagach.
O graczach:
ŻÓŁCI
Trochę mało o nich mogę powiedzieć. Jasona zapamiętał tylko ze wstępu na plaży. MC i Sophie w ogóle niczym się nie zapisały w mojej pamięci. Kristina na plus za charakter i sposób bycia, ale nie wiem czy jest materiałem na gracza. Matt przynajmniej jest świadomy, że odstaje od grupy i stara się coś z tym zrobić. A Steven zaczął dobrze, ale potem popadł w paranoje...
Póki co u nich mało się działo, w zadaniach poradzili sobie zaskakująco dobrze.
CZERWONI
Najwięcej było Rizo, ale, o dziwo, mnie nie irytował. Póki co neutralnie go oceniam, ma spore pokłady entuzjazmu, zobaczymy co pokaże.
Najlepiej pokazała się tu chyba Savannah, no i przy okazji Shannon, ale to jednak ta pierwsza była bardziej w centrum wydarzeń i to z jej perspektywy śledziliśmy akcje. Mają jakieś trio z Sage, mają drugie trio z Jawanem (z opcją zrobienia czwórki), mają też deal z Rizo i Natem. Polubiłem je.
Sage jest dziwna, Jawana nie za bardzo polubiłem. Nate na plus, że zaczął grać i budować swoją pozycję.
NIEBIESCY
Alex i Jake mają ten swój bromance. W sumie ich polubiłem, niech się nacieszą póki mogą, bo w sumie już mają na plecach karteczkę z celownikiem i pewnie po połączeniu zostaną szybko dojechani...
Sophi ma tutaj najwięcej relacji. Ma ten bliski sojusz z Jakiem, trio z nim i Alexem. Do tego jest blisko Jeremiah i nawet Annie postawiła na próbę gry z nią. Jedynie nie wiem czy Sophi dobrze robi, że o planach Annie mówi facetom, skoro już teraz się tam czuje tą trzecią i że bromance ją trochę odsunął na bok sojuszu.
Jeremiah ogólnie trochę w cieniu był tej całej dynamiki plemienia, ale był ok.
Annie niby miała jakąś rozmowę z Alexem, potem z Sophi, ale jest póki co zależna od innych. Jak więksi gracze nie zwrócą się przeciwko sobie, to leci następna.
Nicole - ciężko coś powiedzieć po jednym odcinku, niczym konkretnym nie zawiniła, po prostu znalazła się poza głównym układem i tyle.
- Maw
- sole survivor
- Posty: 1306
- Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
- Winners at War: Parvati
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Nudna ta premiera, jakaś taka bez polotu. Monotonne powtarzane zadania i historyjki. Ale w nowej erze one zawsze mnie nudzą, więc nie sądzę, żeby był to jakiś wyznacznik jak potoczy się sezon. Natomiast co mogę pochwalić to eliminacja wydawała się odświeżająco old school - obie panie trafiły pod lupę za odstawanie fizyczne i socjalne, a przy tym nie było żadnych komedii, że ktoś odpada na pierwszej radzie z jednym głosem.
Po krótce osoby, które zwróciły moją uwagę.
U żółtych to Kristina, choć było jej mało, zdążyła już wzbudzić moją sympatię, zdaje się urocza i fajnie ogląda się jej podekscytowanie sezonem, a przy tym ma całkiem ciekawą fobię.
U czerwonych Savannah fajnie się zaprezentowała, tak samo Rizo, którego jakoś polubiłem, widać, że umie przyciągnąć do siebie widza. Ciekawi mnie Shannon - ma potencjał na dobrego gracza, choć wydaje się też lekko odklejona. Sage było bardzo mało, ale zdaje się być unfiltered, co zawsze jest plusem w reality tv.
No i nasi przegrani...
Nicole wydawała się dość wyrazistą osobą i mam wrażenie, że można było przedstawić ją ciekawiej. Ostatecznie poza występem na zadaniu nie zapadła jakoś w pamięć, a jej eliminacja wydawała się dość oczywista. Cieszy mnie to, bo podoba mi się styl Anniei jej rockowa dusza, ale nie wróżę jej sukcesu biorąc pod uwagę tragiczny edit mimo zagrożenia + pozycję w plemieniu. Jake'a też polubiłem. Może kolejne ckliwe historyjki, ale jakoś nie słuchało się ich źle. Jeremiah może być na dłuższą chwilę irytujący. Sophi zdaje się aktywnie grać, zobaczymy, co jej to przyniesie.
Po krótce osoby, które zwróciły moją uwagę.
U żółtych to Kristina, choć było jej mało, zdążyła już wzbudzić moją sympatię, zdaje się urocza i fajnie ogląda się jej podekscytowanie sezonem, a przy tym ma całkiem ciekawą fobię.
U czerwonych Savannah fajnie się zaprezentowała, tak samo Rizo, którego jakoś polubiłem, widać, że umie przyciągnąć do siebie widza. Ciekawi mnie Shannon - ma potencjał na dobrego gracza, choć wydaje się też lekko odklejona. Sage było bardzo mało, ale zdaje się być unfiltered, co zawsze jest plusem w reality tv.
No i nasi przegrani...
Nicole wydawała się dość wyrazistą osobą i mam wrażenie, że można było przedstawić ją ciekawiej. Ostatecznie poza występem na zadaniu nie zapadła jakoś w pamięć, a jej eliminacja wydawała się dość oczywista. Cieszy mnie to, bo podoba mi się styl Anniei jej rockowa dusza, ale nie wróżę jej sukcesu biorąc pod uwagę tragiczny edit mimo zagrożenia + pozycję w plemieniu. Jake'a też polubiłem. Może kolejne ckliwe historyjki, ale jakoś nie słuchało się ich źle. Jeremiah może być na dłuższą chwilę irytujący. Sophi zdaje się aktywnie grać, zobaczymy, co jej to przyniesie.
- ciriefan
- sole survivor
- Posty: 6309
- Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Premiera dla mnie mocno nijaka. Niby było ok, ale jakoś mnie nie wciągnęło.
Na plus na pewno zadania, które mi się podobały, nawet to dodatkowe o skrzynię. Niby wykorzystują te same elementy co zawsze, ale jakoś zostały urozmaicone, utrudnione. Dobrze się je oglądało.
Na plus to, że pokazano dużo relacji i życia obozowego i na dzień dobry nie wyskoczyło 5 ukrytych immunitetów, przewag, utrat głosu i wyjazdów na journey. Plusem faktycznie też na swój sposób jest to, że podejście do eliminacji było mocno old schoolowe, a obie zagrożone na tym etapie mnie do siebie nie przekonały. No i fajnie, że graczom udało się dokonać blindsidu. Niefajne było kilka obrzydliwych momentów, typu Nicole wypluwająca wodę na Jeremiaha czy Nicole nagle wymiotująca.
Największy minus dla mnie na razie to niestety przezroczystość obsady. Po raz kolejny mam wrażenie, że wszyscy są tacy sami: za bardzo pozytywni, za bardzo płaczący i wzruszający się (serio, ale zaczyna mi brakować prawdziwych alpha males, świat oszalał XD, ale potrzebuję, żeby ktoś mnie irytował XD), a przy okazji zlewający się w jedną papkę bez wyrazu i charakteru. Brakuje mi ciemnego charakteru, brakuje mi dramek i kłótni, po prostu przez większość odcinka nudziłem się. Wręcz najciekawsze były w tym epie dla mnie zadania, a powinno być na odwrót. W tej całej papce jednak na plus wyróżniło się kilka osób:
Savannah - nie jest tak słodko-pierdząca jak inni i na razie chyba najbardziej z nią vibe'uję, podobała mi się jej gra
Sophi - chyba na razie najmniej nowo-erowa osoba w tej obsadzie; też nie jest słodko-pierdząca i gra mi się podobała
Alex - wydaje się spoko, rozbawił mnie chęcią "sojuszu z mamuśką", był jednym z niepłaczących facetów w tym epie nawet po przegranej
Kristina - kolejna próba podrobienia Cirie, na razie jest dla mnie trochę mieszanką Cirie (strach przed naturą) a Taj/Maryanne (z charakteru), budzi sympatię.
Reszta obsady dla mnie jest na razie mdła i nijaka. Nawet zabawa w chowanie butów mnie nie ruszyła, bardziej miałem takie WTF. Nicole czy Annie? Obie były dla mnie tak ważne jak zeszłoroczny śnieg, którego nie było. Padło na Nicole, oh well. Ale blindside wyszedł fajnie.
Nudzi mnie po raz kolejny ten sam format sezonu i "pozytywnie emocjonalna" obsada, ale to dopiero premiera, więc na pewno daję szansę temu sezonowi.
![Obrazek]()
![Obrazek]()
Na plus na pewno zadania, które mi się podobały, nawet to dodatkowe o skrzynię. Niby wykorzystują te same elementy co zawsze, ale jakoś zostały urozmaicone, utrudnione. Dobrze się je oglądało.
Na plus to, że pokazano dużo relacji i życia obozowego i na dzień dobry nie wyskoczyło 5 ukrytych immunitetów, przewag, utrat głosu i wyjazdów na journey. Plusem faktycznie też na swój sposób jest to, że podejście do eliminacji było mocno old schoolowe, a obie zagrożone na tym etapie mnie do siebie nie przekonały. No i fajnie, że graczom udało się dokonać blindsidu. Niefajne było kilka obrzydliwych momentów, typu Nicole wypluwająca wodę na Jeremiaha czy Nicole nagle wymiotująca.
Największy minus dla mnie na razie to niestety przezroczystość obsady. Po raz kolejny mam wrażenie, że wszyscy są tacy sami: za bardzo pozytywni, za bardzo płaczący i wzruszający się (serio, ale zaczyna mi brakować prawdziwych alpha males, świat oszalał XD, ale potrzebuję, żeby ktoś mnie irytował XD), a przy okazji zlewający się w jedną papkę bez wyrazu i charakteru. Brakuje mi ciemnego charakteru, brakuje mi dramek i kłótni, po prostu przez większość odcinka nudziłem się. Wręcz najciekawsze były w tym epie dla mnie zadania, a powinno być na odwrót. W tej całej papce jednak na plus wyróżniło się kilka osób:
Savannah - nie jest tak słodko-pierdząca jak inni i na razie chyba najbardziej z nią vibe'uję, podobała mi się jej gra
Sophi - chyba na razie najmniej nowo-erowa osoba w tej obsadzie; też nie jest słodko-pierdząca i gra mi się podobała
Alex - wydaje się spoko, rozbawił mnie chęcią "sojuszu z mamuśką", był jednym z niepłaczących facetów w tym epie nawet po przegranej

Kristina - kolejna próba podrobienia Cirie, na razie jest dla mnie trochę mieszanką Cirie (strach przed naturą) a Taj/Maryanne (z charakteru), budzi sympatię.
Reszta obsady dla mnie jest na razie mdła i nijaka. Nawet zabawa w chowanie butów mnie nie ruszyła, bardziej miałem takie WTF. Nicole czy Annie? Obie były dla mnie tak ważne jak zeszłoroczny śnieg, którego nie było. Padło na Nicole, oh well. Ale blindside wyszedł fajnie.
Nudzi mnie po raz kolejny ten sam format sezonu i "pozytywnie emocjonalna" obsada, ale to dopiero premiera, więc na pewno daję szansę temu sezonowi.
- Prus
- 7th jury member
- Posty: 689
- Rejestracja: 19 lip 2020, 10:15
- Lokalizacja: Kraków
- Winners at War: Michele
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Taka sobie premiera. Przywykłem do tego, że premiery kilku (kilkunastu) poprzednich sezonów (z wyjątkiem WaW) są przeciętne. Liczę na to, że sezon się rozkręci z czasem, tak jak było to w przypadku 41, 42, 45, 46 i 47.
Pod każdą premierą muszę się podenerwować na trzy plemiona i te przeruchane do porzygu kolory plemion, więc tutaj zrobię to samo. Ileż można XD. Niby dawno, dawno temu (od Fiji do South Pacific) mieliśmy nieprzerwany ciąg sezonów z taką samą liczbą początkowych plemion, ale tamte sezony nadrabiały lokalizacjami, zadaniami i kolorami plemion. Tutaj ciągle mamy to samo:
1. Zawodnicy płyną na trzech łódkach po 6 osób i mają randomowe konfy
2. Probst wita się z nimi i mówi coś od rzeczy o spełnianiu marzeń i przygodzie życia
3. Inspirująca historyjka jakiegoś uczestnika
4. Probst wyjawia nazwy plemion (które zawsze mają max 4 litery), czyli np. kaka, pupu i dupa
5. Nudne zadanie
Czerwony/Niebieski/Żółty to niesamowita kombinacja kolorów, na którą by nikt nie wpadł. Cieszę się, że po raz 261 możemy oglądać te brzydkie buffy. Mam nadzieję, że po sezonie 50 zrobią reset i wrócą do bezsensownych motywów, dwóch plemion i przynajmniej przedłużą sezon do 30 dni. 26 jest po prostu bez sensu. Znaczy rozumiem, że 26 dni to 2/3 oryginalnych 39 dni, ale nawet Wyspa Przetrwania miała więcej. Nie wspomnę, że w Gabon dopiero mieli połączenie dnia 27.
O uczestnikach:
Żółci
Mamy nasze typowe nowo-erowe nudne plemię, w którym nie dzieje się zupełnie nic. Zieloni z 44, Zieloni z 46 i Fioletowi z 48 mogą być dumni. Pamiętam Stevena i to, że ma aparat słuchowy. Kristina jest całkiem pocieszna. Zgadzam się z Ciriefanem, że jest combo Cirie, Taj i Maryanne, a z wyglądu nawet przypomina mi Sode z 46 XD. Jason i chyba MC są alternates z tego sezonu, więc dobrze dla nich, że jakieś dwa dzbany na ponderosie nie potrafiły zamknąć się i zostali wywaleni na zbity pysk. Sophie nie pamiętam zbytnio, a Matt to chyba próba podrobienia Gablera.
Czerwoni
Sage pamiętam jak na razie tylko z tego, że pobekała sobie trochę w konfach, a Nate produkował filmy Marvela. Shannon wydaje się być spoko. Bije od niej taki old schoolowy vibe. Z tymi jej modłami i medytacją przypomina mi Courtney z Panamy. Jawan'a o dziwo niezbyt pamiętam już z tego odcinka, a miał 5 konf. Savannah i Rizo jak na razie na plus. Podoba mi się, że ona nie przepada za tym całym lizaniem sobie nawzajem dupska i gadkach o przygodzie życia i smutnych historyjkach. Liczę, że będzie w jakimś stopniu "villainem" - w cudzysłowie, bo Probst nienawidzi prawdziwych villainów. Spoko, że Rizo udało się wygrać te puzzle. Nawet mi zaimponował, że tak bezczelnie odgapiał od Alex'a XD.
Niebiescy
Annie znalazła się na uboczu plemienia i poza głównym sojuszem, więc musiałaby się nieźle postarać żeby teraz się wkupić w łaski. Jeremiah jest dziwny. Przez jego głos zupełnie nie mogę się skupić na tym co mówi XD. Sophi na plus, bo udało jej się wkręcić w bromance Alexa i Jake'a i wydaje się mieć całkiem dobrą pozycję w tym plemieniu. Alex skopał te puzzle na początku po całości. Nie rozumiem jak można było ich nie rozwalić, gdy zauważył, że Rizo sobie odgapia od niego XD. Jake i jego chowanie butów to ewidentnie plan, aby zostać zaproszonym do przyszłego sezonu. Na szczęście nie udało mu się XD. Ciężko mi powiedzieć coś o Nicole. Może gdyby została, to byłaby ciekawą postacią, ale kto wie.
Mam nadzieję, że nasza dwójka, która powróci w 50, faktycznie zasłuży na powrót.
Pod każdą premierą muszę się podenerwować na trzy plemiona i te przeruchane do porzygu kolory plemion, więc tutaj zrobię to samo. Ileż można XD. Niby dawno, dawno temu (od Fiji do South Pacific) mieliśmy nieprzerwany ciąg sezonów z taką samą liczbą początkowych plemion, ale tamte sezony nadrabiały lokalizacjami, zadaniami i kolorami plemion. Tutaj ciągle mamy to samo:
1. Zawodnicy płyną na trzech łódkach po 6 osób i mają randomowe konfy
2. Probst wita się z nimi i mówi coś od rzeczy o spełnianiu marzeń i przygodzie życia
3. Inspirująca historyjka jakiegoś uczestnika
4. Probst wyjawia nazwy plemion (które zawsze mają max 4 litery), czyli np. kaka, pupu i dupa
5. Nudne zadanie
Czerwony/Niebieski/Żółty to niesamowita kombinacja kolorów, na którą by nikt nie wpadł. Cieszę się, że po raz 261 możemy oglądać te brzydkie buffy. Mam nadzieję, że po sezonie 50 zrobią reset i wrócą do bezsensownych motywów, dwóch plemion i przynajmniej przedłużą sezon do 30 dni. 26 jest po prostu bez sensu. Znaczy rozumiem, że 26 dni to 2/3 oryginalnych 39 dni, ale nawet Wyspa Przetrwania miała więcej. Nie wspomnę, że w Gabon dopiero mieli połączenie dnia 27.
O uczestnikach:
Żółci
Mamy nasze typowe nowo-erowe nudne plemię, w którym nie dzieje się zupełnie nic. Zieloni z 44, Zieloni z 46 i Fioletowi z 48 mogą być dumni. Pamiętam Stevena i to, że ma aparat słuchowy. Kristina jest całkiem pocieszna. Zgadzam się z Ciriefanem, że jest combo Cirie, Taj i Maryanne, a z wyglądu nawet przypomina mi Sode z 46 XD. Jason i chyba MC są alternates z tego sezonu, więc dobrze dla nich, że jakieś dwa dzbany na ponderosie nie potrafiły zamknąć się i zostali wywaleni na zbity pysk. Sophie nie pamiętam zbytnio, a Matt to chyba próba podrobienia Gablera.
Czerwoni
Sage pamiętam jak na razie tylko z tego, że pobekała sobie trochę w konfach, a Nate produkował filmy Marvela. Shannon wydaje się być spoko. Bije od niej taki old schoolowy vibe. Z tymi jej modłami i medytacją przypomina mi Courtney z Panamy. Jawan'a o dziwo niezbyt pamiętam już z tego odcinka, a miał 5 konf. Savannah i Rizo jak na razie na plus. Podoba mi się, że ona nie przepada za tym całym lizaniem sobie nawzajem dupska i gadkach o przygodzie życia i smutnych historyjkach. Liczę, że będzie w jakimś stopniu "villainem" - w cudzysłowie, bo Probst nienawidzi prawdziwych villainów. Spoko, że Rizo udało się wygrać te puzzle. Nawet mi zaimponował, że tak bezczelnie odgapiał od Alex'a XD.
Niebiescy
Annie znalazła się na uboczu plemienia i poza głównym sojuszem, więc musiałaby się nieźle postarać żeby teraz się wkupić w łaski. Jeremiah jest dziwny. Przez jego głos zupełnie nie mogę się skupić na tym co mówi XD. Sophi na plus, bo udało jej się wkręcić w bromance Alexa i Jake'a i wydaje się mieć całkiem dobrą pozycję w tym plemieniu. Alex skopał te puzzle na początku po całości. Nie rozumiem jak można było ich nie rozwalić, gdy zauważył, że Rizo sobie odgapia od niego XD. Jake i jego chowanie butów to ewidentnie plan, aby zostać zaproszonym do przyszłego sezonu. Na szczęście nie udało mu się XD. Ciężko mi powiedzieć coś o Nicole. Może gdyby została, to byłaby ciekawą postacią, ale kto wie.
Mam nadzieję, że nasza dwójka, która powróci w 50, faktycznie zasłuży na powrót.
-
- runner up
- Posty: 904
- Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
- Winners at War: Michele
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S49E01 "Act One of a Horror Film"
Premierę oceniam jako calkiem poprawną. Wiadomo tyłka mi nie urwało, ale nawet w miarę sie wkręciłem w to co sie dzieje, a to bylo trudne przy poprzednich pierwszych odcinkach nowej ery. Cast jest na papierze ciekawszy niż ostatnio. Nadal to nie jest to czego oczekuje od Surva, bo duzo osob jest przezroczystych. Ale jest kilka perełek, które zdążyły sie wyróżnić.
Zadania tez na plus. Niby takie same jak w poprzednich sezonach, a jednak nieco zmodyfikowane. Brak journey, idiotycznych strat głosów czy przewag też cieszy. Oby tak dalej. Ogólnie motyw trzech plemion wałkowany do porzygu, ale zdążyłem się przyzwyczaić. Pozostaje mieć nadzieje, że po S50 powrócą do standardowych dwóch.
I to podjaranie się tych ludzi i wykrzykiwanie tych nazw zawsze jest bekowe. Zresztą mogliby wymyślić w końcu coś odkrywczego w nowej erze. Dawniej te nazwy brzmiały sensownie np Sook-Jai, Maraamu. A teraz walną takie byle co i nikt nawet tych nazw po zakończeniu sezonu nie pamięta.
Żółci
Także zgodzę sie z opinią ze to plemię wydaje sie najnudniejsze. Wyróżnia sie głównie Kristina. Mega się zapowiada osobowościowo. Pierwsze skojarzenie nowa wersja Cirie XD Ale tak jak piszecie ma także coś z Taj czy Maryanne. Steven ten od aparatu słuchowego, zaczął całkiem dobrze, a poźniej nie wiadomo dlaczego popadł w paranoję i zachowywał się dziwnie. Nie wzbudził mojej sympatii. Matt zauważył że za bardzo nie pasuje do plemienia ze względu na wiek, to zaczął coć z tym robić, wiec mały plusik. O pozostałych mało wiemy. Sophie na pierwszy rzut oka wydaje się być sympatyczna. MC chyba także. Natomiast Jason, który był rezerwowym to raczej nie mój typ osoby.
Czerwoni
Savannah to moja totalna faworytka. Ma dziewczyna świetny vibe, wydaje się być ogarnięta. Ma zadatki na bycie choć trochę villanem. Raczej nie będzie slodkopierdząca jak większość tej obsady. Ktoś tu nie wpasowuje sie w trendy nowej ery
Sage choć było mało to tez dała mi się zapamiętać. Mam dobre przeczucia co do niej, ze będzie ciekawą osobowością. Shannon zaczęła od dobrej gry, wiec na pewno trzeba sie jej przyjrzeć. Razem z Savannah mają sojusz z Jawanem. Ale tez z powstałymi cos próbowały, wiec obie na duży plus. Rizo jak na typowego nerda na razie nie wkurza. Podobało mi sie jak bezczelnie ściągał od Alexa, a później go ograł. Jawan i Nate na razie są mi obojętni. Jawan wydaje się być dobrze ustawiony przez ten sojusz z dziewczynami. Nate tez coś tam próbował być aktywny i poprawiał swoją pozycję. Ciężko przewidzieć kto mógłby być zagrożony w przypadku rady.
Niebiescy
Tutaj dość łatwo sie wszystko ułożyło. Annie i Nicole znalazły sie poza głównym sojuszem. Padło ostatecznie na Nicole. Nie mam co jej zarzucić. Byla przekonana ze jest w grupie z pozostałymi i głosy pójdą na Annie. Zapamiętam ją głównie z tych dwoch scen, jedno to plucie by opłukać twarz kolegi, a druga to jak sie zrzygała XD Podejrzewam ze decydującym argumentem za jej odejściem była nadwaga. Annie przetrwała, ale mocno na uboczu sie trzymała. Fajnie ze Alex cos tam do niej zagadał i mają jakąś relacje. On i Jake mają ten swoǰ bromance
Dawno tego nie grali w Survie. Jeremiah jest dziwny i ten jego glos... Ale dołączył do sojuszu jako czwarty i miał spokojną pierwszą radę. Czuje ze na dłuższą metę koleś moze byc irytujący. Sophi to kolejna z perełek w obsadzie. Bardzo ogarnięta strategicznie i z mocnym socjalem. Nawiązała relacje z każdym i jest dobrze ustawiona. No brawo dziewczyno, oby tak dalej. Od niej również nie czuć tej słodkopierdzącej aury, czuć ze ma charakterek i moze byc z nią ciekawie.
Po pierwszym odcinku faworytki: Savannah, Sophi i Kristina
Zadania tez na plus. Niby takie same jak w poprzednich sezonach, a jednak nieco zmodyfikowane. Brak journey, idiotycznych strat głosów czy przewag też cieszy. Oby tak dalej. Ogólnie motyw trzech plemion wałkowany do porzygu, ale zdążyłem się przyzwyczaić. Pozostaje mieć nadzieje, że po S50 powrócą do standardowych dwóch.
O Boże to samo pomyślałem jak Jeff zaczął ogłaszać nazwy plemion XD


Żółci
Także zgodzę sie z opinią ze to plemię wydaje sie najnudniejsze. Wyróżnia sie głównie Kristina. Mega się zapowiada osobowościowo. Pierwsze skojarzenie nowa wersja Cirie XD Ale tak jak piszecie ma także coś z Taj czy Maryanne. Steven ten od aparatu słuchowego, zaczął całkiem dobrze, a poźniej nie wiadomo dlaczego popadł w paranoję i zachowywał się dziwnie. Nie wzbudził mojej sympatii. Matt zauważył że za bardzo nie pasuje do plemienia ze względu na wiek, to zaczął coć z tym robić, wiec mały plusik. O pozostałych mało wiemy. Sophie na pierwszy rzut oka wydaje się być sympatyczna. MC chyba także. Natomiast Jason, który był rezerwowym to raczej nie mój typ osoby.
Czerwoni
Savannah to moja totalna faworytka. Ma dziewczyna świetny vibe, wydaje się być ogarnięta. Ma zadatki na bycie choć trochę villanem. Raczej nie będzie slodkopierdząca jak większość tej obsady. Ktoś tu nie wpasowuje sie w trendy nowej ery

Niebiescy
Tutaj dość łatwo sie wszystko ułożyło. Annie i Nicole znalazły sie poza głównym sojuszem. Padło ostatecznie na Nicole. Nie mam co jej zarzucić. Byla przekonana ze jest w grupie z pozostałymi i głosy pójdą na Annie. Zapamiętam ją głównie z tych dwoch scen, jedno to plucie by opłukać twarz kolegi, a druga to jak sie zrzygała XD Podejrzewam ze decydującym argumentem za jej odejściem była nadwaga. Annie przetrwała, ale mocno na uboczu sie trzymała. Fajnie ze Alex cos tam do niej zagadał i mają jakąś relacje. On i Jake mają ten swoǰ bromance

Po pierwszym odcinku faworytki: Savannah, Sophi i Kristina

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości