Czego nie zobaczyliśmy w jedenastym odcinku Survivor 37?

Gdy Gabby Pascuzzi została wyeliminowana z Survivor David vs Goliath, nie uroniła ani jednej łezki. To może być dla wielu osób zaskoczeniem, gdyż 25-letnia specjalistka ds. dokumentacji technicznej przyzwyczaiła nas do regularnie wylewanego morza łez. Gabby jednak odeszła z gry w najlepszy możliwy sposób – próbując wykonać duży ruch. Niestety próba ta obróciła się przeciwko niej, gdy Davie ostrzegł Christiana, który zagrał na sobie ukrytym immunitetem. Czy to wizyta bliskich zainspirowała ją do pozbycia się swojego najbliższego sojusznika? Jaka była jej reakcja, gdy Christian wyciągnął ukryty immunitet? Z kim chciała dotrzeć do końca? I czemu tak dużo płakała? Dowiedzmy się, jakie tajemnice zostały przed nami ukryte w tym tygodniu.

Wspólna gra w Survivor sprawia, że czasami między uczestnikami tworzy się bardzo silna więź emocjonalna. Od pierwszego dnia taka więź istniała pomiędzy Gabby a drugim plemiennym nerdem Christianem. Dwójka ta stała się silnym, strategicznym duetem. Razem spędzili ze sobą każdy dzień gry. Wizyta bliskich przypomniała jednak 25-latce, jak wysoka stawka jest w tej grze. Kobieta postanowiła odciąć się od emocji i wymyśliła plan pozbycia się Christiana. Jak do tej pory każdy plan jego eliminacji nie odniósł sukcesu – tak było i tym razem. Christian zagrał ukrytym immunitetem i to właśnie Gabby jako kolejna dołączyła do grona finałowego jury.

25-latka z pewnością zostanie zapamiętana z jednej rzeczy – ciągłego płakania. „Wiedziałam, że tak będzie. Taka jestem też w moim codziennym życiu. Gdy oglądam film czy rozmawiam z kimś o czymś osobistym, zawsze płaczę. To jedna z moich największym zalet, bo inni czują się komfortowo w moim towarzystwie i mogą się przede mną otworzyć, bo ja otwieram się przed nimi. To, co mnie zaskoczyło, to że nie potrafiłam nad tym zapanować wtedy, kiedy tego chciałam. Zdając sobie sprawy z tej mojej cechy, chciałam wykorzystać ją na swoją korzyść. Skoro wiedziałam, że będę płakać, musiałam znaleźć sobie dobry powód tego płaczu, który podam innym. Oczywiście muszę przypominać każdemu, że w odcinkach pokazany jest tylko urywek całego pobytu na Fidżi. To nie jest tak, że płakałam 24 godziny na dobę. Poza momentami płaczu jestem naprawdę towarzyską i wesołą osobą i niech płacz was nie zmyli – przez cały czas byłam skupiona na grze”.

Źródło: CBS

W ostatnim odcinku Gabby postanowiła wykonać ryzykowny i odważny ruch w postaci eliminacji jej najbliższego sojusznika Christiana. Co ją do tego skłoniło? „Najcięższym elementem Survivor jest to, że nie wiemy, co tak naprawdę myślą inni. Cały czas zastanawiamy się, kiedy pojawi się idealny moment do wykonania ruchu. Niektórzy uważają, że postanowiłam wykonać go zbyt wcześnie, ale gdybym poczekała do kolejnej rundy, byłoby już za późno. Christian mógł wygrać immunitet, mógł znaleźć kolejny ukryty immunitet. Widzieliśmy już takie rzeczy w poprzednich sezonach. Od dnia pierwszego byłam z nim w sojuszu i wiedziałam, że to jest najbardziej lubiany koleś na wyspie. Dlatego też sojusz z nim był dla mnie czymś dobrym, bo on był moją tarczą ochronną. Zbliżaliśmy się jednak już do końca gry, a to jest moment, w którym trzeba się tej tarczy pozbyć, bo ta osoba nie tylko ściąga na siebie cel, ale też jej przypisywane są wszystkie zasługi. Wszystkie jego wypowiedzi na radach było błyskotliwe, więc wiedziałam, że nie mogę obok niego siedzieć w finale, bo on mnie po prostu zmiażdży. Poza tym zdawałam sobie sprawę, że w przypadku męsko-damskich duetów kobieta zawsze jest uważana za słabszego członka sojuszu. Christian był ode mnie o wiele bardziej czarujący. Wszyscy go uwielbiali. Wiedziałam, że w finale z nim każdy inny gracz ma zerowe szanse na zwycięstwo. Czytałam komentarze, że po prostu zrobiłam się zazdrosna, gdy zobaczyłam jego dziewczynę. To nieprawda. Wiedziałam, że on ma dziewczynę i bardzo chciałam ją poznać. O wykonaniu tego ruchu myślałam już wcześniej i wizyta bliskich nie miała z tym nic wspólnego”.

Gabby opowiada o emocjach, które towarzyszyły jej w trakcie ostatniej rady plemienia. „Kiedy Christian zaczął się każdemu przyglądać przed zagraniem ukrytym immunitetem, próbowałam udawać jak najbardziej spokojną. Patrzyłam mu prosto w oczy i dawałam mu znać, że może bez sensu go stracić. Nadal miałam nadzieję, że w razie zagrania ukrytym immunitetem inne głosy pójdą na Alison i to ona wtedy wróci do domu. Nie wiedziałam, że Davie go wcześniej ostrzegł. Sądziłam, że on tak czy siak planował wykonać ten ruch. Ostatecznie nie byłam całkowicie zaskoczona wynikiem, bo na radzie Angelina powiedziała, że jest ktoś, z kim do tej pory nie współpracowała i z kim nie widzi wspólnej przyszłości. Podejrzewałam, że może chodzić o mnie. Miałam jednak do końca nadzieję, że głosy Mike’a i Angeliny poszły na Alison, bo przed radą oszukałam ich, że na wszelki wypadek oddam na nią głos. Nie wiem, dlaczego ostatecznie postanowili zagłosować na mnie. To był mądry ruch z ich strony, bo tak naprawdę to nie dogadywałam się zbyt dobrze z Angeliną. Mike’a ciężko było mi rozgryźć. Myślałam, że on uważa Alison za większe zagrożenie ode mnie, ale może oni nie chcieli po prostu eliminować kogoś z Goliatów”.

Źródło: CBS

W poprzednim odcinku powstała zupełnie nowa koalicja w składzie Gabby, Christian, Alison, Mike i Kara, którzy w piątkę wspólnie wyeliminowali Carla. W tym tygodniu jednak po tym składzie nie było już ani śladu. Jak doszło do tego, że ten sojusz rozpadł się tak szybko? „Na tym etapie nie grałam w sojusze. Sądziłam, że raczej co radę będziemy tworzyć nowe bloki głosujące tak samo. Ta piątka wyeliminowała Carla, ale w moich oczach to nigdy nie był sojusz. Nigdy wcześniej nie współpracowałam z Mike’iem i Karą, więc nie wiedziałam, czy ich zamiary są szczere. Dlatego próbowałam wytłumaczyć się Nickowi i Daviemu i wrócić do głosowania z nimi. Nie doceniłam wartości sojuszów, co było moim błędem. Im bliżej było końca, tym bardziej myślałam o pozbywaniu się największych zagrożeń a nie o trzymaniu się konkretnych sojuszników”.

Inną silną relację Gabby utworzyła z Alison, jednak z nią też nie zamierzała grać do samego końca. „Alison i ja świetnie się dogadywałyśmy. Moim problemem jednak stało się to, że wszyscy moi najbliżsi sojusznicy byli największymi zagrożeniami. Lepiej było znaleźć sobie sojuszników, których miałabym szansę pokonać w finale. Ja i Alison rozmawiałyśmy o finałowej trójce z Karą, tylko że ja nie chciałam siedzieć w finale obok Alison. To właśnie jest trudne w Survivor. Z jednej strony dobrze jest mieć sojuszników, którzy chcą iść z tobą do finałowej trójki, bo nie wygrasz tej gry, jeśli do tego finału nie dotrzesz. Z drugiej strony chcesz tam dotrzeć z osobami, które jesteś w stanie pokonać. Moim zdaniem nie miałam szans pokonać w głosowaniu jury osób, które chciały mnie do finału zabrać. Nie chciałam przegrać w finałowym głosowaniu, to byłoby dla mnie okropne. Uważam, że trzema największymi zagrożeniami byli Christian, Alison i Davie, a do finału zostały tylko cztery głosowania. Nie miałam więc żadnych konkretnych planów na to, z kim chcę dojść do finałowej trójki. Chciałam po prostu pozbyć się tych wszystkich zagrożeń”.

Źródło: CBS

Gabby opowiada również o reakcji widzów na jej postać. „Wyedytowano mnie na kogoś nadmiernie emocjonalnego. Jest mnóstwo osób, których strasznie irytowało moje ciągłe płakanie na ekranie. Rozumiem to, bo nie wszyscy są nauczeni tego, że uwalnianie emocji poprzez płacz nie jest czymś złym. Szczerze mówiąc, współczuję ludziom, którzy tłumią emocje w sobie. Jednak na każdą negatywną wiadomość od widzów przypadało 10 dobrych. Ludzie mówili mi, że się ze mną utożsamiają, bo też są emocjonalni i miło było im oglądać kogoś, kto reprezentuje taki typ osobowości. To jest coś, z czego jestem dumna. Pokazałam, że można być jednocześnie kimś emocjonalnym, ale też prowadzić dobrą grę strategiczną. Uważam, że dobrze jest być kimś wrażliwym. Niektórzy widzą w tym słabość, ale ja współczuję takim osobom, bo nie mają zielonego pojęcia, jak wiele dobrego mogą wprowadzić do życia emocje”.

Gabby zdradza również, co by chciała, aby zostało pokazane w odcinkach, a czego nie mieliśmy okazji zobaczyć. „Świetnie się tam razem bawiliśmy. Moim ulubionym momentem było, gdy jako zielone plemię Tiva wygraliśmy kebaby i przyprawy, a ja i Christian urządziliśmy sobie konkurs na jedzenie pikantnej papryki. Wzięliśmy dwie najbardziej pikantne papryczki, a Dan udawał Jeffa i prowadził konkurencję. Alison była sędzią. Ja i Christian płakaliśmy od pieczenia, bo nie mieliśmy wody ani mleka kokosowego, aby jakoś ugasić pożar w naszej jamie ustnej. To było głupie, ale to była świetna zabawa”.

Źródło: CBS

A co wy sądzicie o grze Gabby?

Dodaj komentarz