Po tygodniu urlopu powracam z próbą przeanalizowania tego, co działo się przez ostatnie dwa tygodnie. A działo się wiele. Mieliśmy dwa spore blindsidy, omdlenie na zadaniu o immunitet, użyty ukryty immunitet i jedną z najbardziej chaotycznych rad w historii programu. Jak po tym wszystkim wypadają nasi uczestnicy?
Trzeba przyznać, że edit w tym sezonie jest naprawdę dziwny. Czasami można mieć wrażenie, że co odcinek zmienia się ekipa montująca. Osoby o mocnym edicie nagle stają się niewidzialne lub negatywne, a potem wracają do dawnej historii i tak w kółko. Jest to dosyć mylące i zastanawiające. Oceniając jednak przebieg całej historii do tej pory stawiam na to, że prowadzi nas ona do wygrania kogoś z piątki Lesu. Gdyby miał wygrać ktoś z Kama, producenci nie ignorowaliby ich tak bardzo przez cały pre-merge bez względu na to, że nie chodzili na rady. W efekcie po połączeniu nagle poznajemy więzi pomiędzy graczami, o których do tej pory nie mieliśmy pojęcia. Dlaczego nie były budowane? Bo Kama co odcinek doprowadza do samodestrukcji i te więzi nie będą się liczyć w grze końcowej. Jedynym zawodnikiem z Kama, który na ten moment jest w stanie zwyciężyć, jest Julie, ale o niej samej przeczytacie przy analizie jej postaci. Praktycznie od początku sezonu cała historia toczy się wokół graczy z Lesu i to się nie zmienia. Choć są w mniejszości i toczą się między nimi małe wojenki, gdy są w potrzebie, jednoczą się i potrafią ochronić siebie nawzajem. Nie zapominajmy jednak o tym, że przez cały sezon była podkreślana niechęć nowych do weteranów. Dlatego też podejrzewam, że nawet jeśli ktoś z powracających uczestników dojdzie do finału, to przegra właśnie dlatego, że jest weteranem.
Gavin zrobił się o wiele bardziej widoczny, ale przedstawienie jego postaci nie jest zbyt pozytywne. W poprzednim odcinku postanowił wykonać wielki ruch. Wytłumaczył nam to tym, że chce wygrać dla rodziny i dlatego musi tak postąpić. Problem tkwi w tym, że wyeliminował swojego najbliższego sojusznika. Nagle też okazało się, że jest blisko z Julią i Victorią – a takie dziury w prowadzeniu historii nigdy nie są dobre. W tym odcinku Ron określił graczy z Kama jako głupich, bo mogli mieć większość i ją zaprzepaścili, a na ekranie pojawiła się wtedy twarz Gavina. Chłopak w tym odcinku chciał stworzyć sojusz szóstki z Kelley, Lauren, Wardogiem, Victorią i Julią. Gdy wygrał immunitet, przypomniano nam, że jest fanem spełniającym swoje marzenie i że gra dla rodziny. I zwycięstwo w zadaniu prawdopodobnie musi go usatysfakcjonować, bo cała reszta odcinka nie była dla niego najlepsza. Ironiczna była jego konfa po zadaniu, że walczył z Davidem do samego końca i może powiedzieć, że tym zwycięstwem to on posłał go do domu. Tylko że David nie odpadł. Okazało się, że pozostali się nie liczą z Gavinem i wolą pozbyć się Kelley, o czym poinformowali go już po podjęciu decyzji. Chłopak sam określił to jako dyktaturę, co uwypukliło kolejne pęknięcie w sojuszu Kama. Moim zdaniem Gavin wkrótce stanie się kolejną ofiarą samodestrukcji swojego pierwotnego plemienia.
Gdy w poprzednim odcinku sojusz Kama zaczął się rozpadać, Julie była praktycznie cały epizod niewidoczna. Nie było to jednak dla niej złe – wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że edytorzy postanowili ją wtedy ochronić, a cała negatywność spadła na Rona i Erica, którzy wykazali się ogromną arogancją. W tym odcinku Julie miała emocjonalny kryzys. Ciężko przeżyła zdradę swojego plemienia. Przez to przestała się czuć bezpiecznie i nie wiedziała, komu może zaufać. Czy zwróciliście jednak uwagę na to, jak wzruszająca została wtedy puszczona muzyka w tle? Mieliśmy jej współczuć i trzymać za nią kciuki. Gdy Julie w rozmowie z Davidem, Rickiem i Ronem się rozkleiła, oni powiedzieli jej, jak bardzo jest silna. I tak też mamy o niej myśleć. Gdy przed radą Kama postanowili znowu połączyć siły, Julie wytłumaczyła nam, że nie jest przekonana, czy może im ponownie uwierzyć. Zdradziła nam, że musi wykonać swój własny ruch. To wszystko doprowadziło nas do punktu kulminacyjnego, czyli rady plemienia, podczas której Julie miała prawdziwy meltdown. Rozumiem argumenty osób, że kobieta wyszła w tym odcinku na niezrównoważoną psychicznie i ich zdaniem nie ma ona przez to szans na zwycięstwo. Tylko że ja się z tym nie zgadzam. Czy Julie zachowywała się jak wariatka? Tak. Ale czy zostało to tak wyedytowane? Moim zdaniem nie. Oczywiście, jeśli edytorzy chcieliby ją ochronić, mogliby to wyciąć, ale to było tak dobre do telewizji i dało nam wspaniałą i rozrywkową radę, że musieli to w odcinku umieścić. Nie zapominajmy, że montażyści w trakcie epizodu wytłumaczyli nam aktualny stan emocjonalny Julie, żebyśmy byli wobec niej bardziej wyrozumiali. Będę gotowy ją skreślić z listy kandydatów, jeśli kolejne odcinki będą kontynuacją jej emocjonalnego chaosu. Jeśli jednak po tym kryzysie się podniesie i znowu będzie miała pozytywny kontent, Julie pozostanie jednym z moich głównych kandydatów do zwycięstwa. No i dochodzi jeszcze kwestia tego, co moim zdaniem dyskwalifikuje resztę Kamy, czyli brak pokazanych relacji w pre-merge. Jeśli Julie miała zostać przez nich wszystkich oszukana i przeskoczyć do nowego sojuszu, żadne z tych relacji nie były istotne dla jej historii, dlatego w moich oczach ten argument nie działa na jej niekorzyść. I pamiętajmy o jej mocnym, pozytywnym i osobistym kontencie w pierwszych odcinkach.
David miał dwa bardzo dobre odcinki. Tydzień temu oznajmił nam, że w tej chwili jest pionkiem i musi to zmienić. Uznał plan współpracy z resztą Lesu za najlepszy możliwy ruch pomimo ich dotychczasowych konfliktów. Gdy Rick podszedł do tego pomysłu emocjonalnie, David zachował spokój i po prostu się od niego na tę jedną radę odciął. Podczas rady łysy weteran miał mocną wypowiedź, że nadszedł moment, aby zdecydować, czy chce być pilotem czy pasażerem, a jego zdaniem tylko pilot może wygrać tę grę. Dzięki swojemu analitycznemu podejściu David doprowadził do eliminacji Erica. I choć wydawało się, że to zaszkodziło jego relacji z Rickiem, w tym tygodniu wszystko się naprawiło i ten jeden z głównych duetów pozostał silny. Panowie zrozumieli, że muszą trzymać się razem, aby zdobyć kontrolę nad przebiegiem rozgrywki. Na koniec odcinka David zauważył dziwną atmosferę w obozie i domyślił się, że jest zagrożony. Podczas rady, gdy wybuchł chaos, weteran ponownie zachował spokój. Gdy Kelley powiedziała mu wprost, że to on był celem, on znowu wiedział, że aby mogli przetrwać, będą musieli po raz kolejny połączyć siły i nie brać do siebie tego wszystkiego osobiście. Wprawdzie wraz z Rickiem niepotrzebnie stracili ukryty immunitet, ale zobaczymy, jak ten ruch zostanie skomentowany w kolejnym odcinku. Moim zdaniem David ma edit potencjalnego zwycięzcy, ale mój jedyny problem z nim jest taki, że to powracający gracz. Podejrzewam, że produkcja chce go docenić za dobrą grę (w końcu jest jednym z ich ulubieńców) – tak samo, jak to zrobili z Aubry. Dodając do tego fakt, że jednym z jego głównym wątków cały czas jest polowanie na Kelley, a ciągle nie udaje mu się jej wyeliminować, mam przeczucie, że w końcu obróci się to przeciwko niemu.
Rick jest przykładem dziwnej edycji odcinków w tym sezonie. Po obejrzeniu poprzedniego odcinka byłem gotowy go skreślić i uznać, że cały jego pozytywny kontent wynikał tylko z jego powrotu ze Skraju Wymarcia. Tydzień temu Rick zachowywał się bardzo emocjonalnie i powiedział członkom Lesu wprost, że skoro się od niego odwrócili, to nie ma szans na ich dalszą współpracę. Jego nastawienie zostało skrytykowane w konfach zarówno przez Wardoga jak i Davida. Jego łysy sojusznik bał mu się nawet oddać połówkę wspólnego ukrytego immunitetu w obawie, że Devens zrobi z nią coś głupiego. Tak jak jednak w przypadku Julie – produkcja postanowiła to pokazać, bo było to dosyć dramatyczne i tłumaczyło to jego głos, a ostatecznie liczy się to, jak po takim kryzysie dalej potoczy się jego historia. W tym tygodniu Rick się ocknął, ochłonął i zaczął myśleć racjonalnie. Wrócił do swojego sojuszu z Davidem. Do dalszej gry podszedł na spokojnie i analitycznie. Znowu został pokazany pozytywnie. Rick nadal pozostaje moim głównym kandydatem do zwycięstwa.
Kelley nadal ma kontynuowany edit silnej zawodniczki. Jako pierwsza tydzień temu wyszła do Davida z propozycją rozejmu, który będzie dla nich najlepszym ruchem. To ocaliło jej sojusz i doprowadziło do eliminacji Erica. W tym odcinku Kelley utworzyła nowy sojusz szóstki, wraz z którym na swój cel obrała Davida. Gdy jednak nowi sojusznicy postanowili się od niej odwrócić, Wentworth tak jak David zauważyła dziwną atmosferę i domyśliła się, że jest na celowniku. Podczas rady po raz kolejny zachowała zimną krew i dogadała się z Davidem, chociaż ponownie wzajemnie w siebie celowali. Warto jest też docenić to, że Kelley potrafiła opanować emocje i na żadnej z rad nie zagrała ukrytym immunitetem. Jeśli chodzi o weterana, który przegra w finale tylko dlatego, że jest powracającym graczem, stawiam w tej roli głównie właśnie na Kelley.
Lauren jako kolejna osoba ma jeden z najdziwniejszych editów zmieniających swój ton co odcinek. Tydzień temu brunetka ponownie narzekała na to, że jest głodna i zmęczona, co do tej pory uważałem za największy minus w jej historii. To wszystko się zmieniło podczas sceny, w której zemdlała walcząc w zadaniu o immunitet. Przypominacie sobie konfę Kelley, że warunki panujące na wyspie mogą złamać każdego, która w ten sposób rozgrzeszała narzekania Lauren? Dodajmy do tego to omdlenie wyedytowane bardzo heroicznie. Gdy dziewczyna powiedziała, że czuje się tym zawstydzona, Jeff oznajmił, że nie ma czego się wstydzić i nazwał ją wojowniczką. Sceny głodu miały pokazać nam, że Lauren faktycznie była osłabiona, a mamy widzieć ją jako osobę, która pomimo tego jest silna, walczy do końca i jest właśnie tą „wojowniczką”. W tym tygodniu podczas konkurencji osoby, które już odpadły, dyskutowały na temat Lauren i określiły ją jako zawodniczkę najsilniejszą w zadaniach. Pytanie – to będzie powodem obrania jej na cel czy argumentem na jej korzyść podczas finałowej rady? Jeśli chodzi o te dwa odcinki, widzę tylko jeden duży minus w edicie Lauren. Jako powód rozpadu nowego sojuszu szóstki przedstawiono nam rozmowę brunetki z Julią. Lauren próbowała ocalić Davida i obrać na cel Rona. To sprawiło, że Julia straciła do niej zaufanie. Zastanawia mnie jednak, czy dało się to wyciąć tak, aby ochronić Lauren i jednocześnie wytłumaczyć dalsze wydarzenia. Tego nie wiem. Dodajmy do tego fakt, że jej argumenty za eliminacją Rona były logiczne i w pewien sposób tłumaczyły jej zachowanie. Jestem ciekawy dalszych losów Lauren, bo moim zdaniem jej wątek jest jednym z najciekawszych i nadal pozostaje ona jedną z głównych kandydatek do zwycięstwa.
Ron stał się jednym z ciemnych charakterów. Tydzień temu ogarnęła go arogancja i pewność siebie. Był przekonany, że podzielił piątkę Lesu na dobre i będzie mógł sterować Kamą, a tak naprawdę swoim zachowaniem doprowadził do destrukcji sojuszu Kama. Jego strategia obiecywania dotarcia do wizyty bliskich była co najmniej niedorzeczna. Ron określił sam siebie jako władcę marionetek, a takie zachowanie nigdy w tej grze nie przynosi nic dobrego. Po sromotnej porażce tydzień temu Ron spokorniał i w tym tygodniu miał spokojniejszy edit. Można to wytłumaczyć tym, że tym razem nie dosięgnęły go konsekwencje i udało mu się zagłosować z większością, ale moim zdaniem szanse Rona na wygraną są bliskie zeru.
Bardzo zastanawia mnie prowadzenie historii Victorii. Przed połączeniem była widoczna w każdym odcinku. Miała sporo negatywnych scen, ale ostatecznie to jej przypisano dokonanie blindsidu na Aubry. Dlaczego tak budowali jej postać, żeby teraz stała się tak mało istotna? Podejrzewam, że rudowłosa zawodniczka pokaże w tej edycji jeszcze coś ciekawego, bo edytorzy nigdy nie robią niczego bez przyczyny. Nadal wątpię w jej szanse na zwycięstwo, chociaż istnieje możliwość, że jej brak widoczności po połączeniu wynika z tego, iż jest chroniona przez montażystów, którzy nie chcą, abyśmy to jej przypisywali idiotyczne decyzje, które podejmują członkowie Kama. Przecież pokazano nam scenę, w której mówiła innym, że jej zdaniem jest za wcześnie na wykonanie takiego ruchu. A brak pokazanych relacji? Jeśli Victoria przeskoczy do piątki Lesu i im pomoże, to mogłoby tłumaczyć nieuwypuklanie jej relacji z członkami Kama. Nie skreślam jej tak całkowicie, ale potrzebuje ona naprawdę mocnego odcinka tłumaczącego jej rolę w tym sezonie. Na razie w jej historii jest zbyt wiele dziur i niezgodności.
Podobno najważniejsza w Survivor jest narracja prowadzona przez Jeffa. W tym odcinku powróciło na początku podsumowanie poprzedniego epizodu, w którym Jeff wszystkie zasługi za eliminację Erica przypisał właśnie Wardogowi. Jest to bardzo ciekawe biorąc pod uwagę jego wcześniejszy negatywny kontent. Aktualnie znowu jest on pokazywany jako rozsądny, logiczny gracz strategiczny. Tydzień temu to on jako pierwszy w odcinku zauważył, że dogadanie się z Davidem i Rickiem jest najbardziej korzystnym ruchem. Gdy Rick mu odmówił, pokazano nam, jak łysy zawodnik zaczyna pracować nad młodszymi członkami Kama i odnosi w tym sukces. Podczas ostatniej chaotycznej rady plemienia Wardog ponownie zachował spokój i dokonał logicznej oceny sytuacji. Jego negatywny kontent tuż przed połączeniem jest bardzo niepokojący, ale w tej chwili musi on powrócić jako jeden z typów na zwycięzcę. Trzeba słuchać Jeffa, który tworzy narrację show.
Edytorzy z jakiegoś powodu pastwią się nad Aurorą. Tydzień temu w końcu dostała czas antenowy, jednak lepiej dla niej było być niewidzialną, bo jej kontent był bardzo negatywny. Na samym początku Aurora określiła siebie i Joe jako największych idiotów tej edycji. Dowiedzieliśmy się jednak, jaka będzie jej dalsza rola w sezonie. Kobieta określiła siebie jako wolnego agenta, który będzie podążał za większością głosów. Potem podczas zadania o immunitet Aurora zaczęła negocjować z Victorią swoje zwycięstwo w momencie, w którym Lauren udzielana była pomoc medyczna. Jej brak taktu został podkreślony komentarzami Julie na ten temat. Do tego jej argument „byłam w głosowaniu w mniejszości, więc dajcie mi wygrać” jest chyba najgłupszym, jakiego można było użyć. Dla mnie to byłby argument, aby ją w tym zadaniu pokonać! Skoro nie jesteś wtajemniczana w plany, to znaczy, że jesteś na uboczu, a więc wątpliwe jest, aby ktoś chciał ci dać w tej sytuacji immunitet! W ten sposób przekonaliśmy się, że myślenie strategiczne i socjalne nie jest mocną stroną tej zawodniczki. W ostatnim odcinku Aurora była widoczna tylko na radzie. Pokazano nam, jak przez jej komentarze członkowie Lesu domyślili się, że szykowany jest blindside, co doprowadziło do całego późniejszego chaosu. Historia Aurory jest prosta do rozszyfrowania – mamy ją uważać za kiepską zawodniczkę, a jej grę za totalną porażkę.
To było do przewidzenia, że nagle zwiększona ilość czasu antenowego oznacza dla Julii zbliżającą się eliminację. Tym bardziej, że decyzje jej sojuszu były pokazywane jako niezbyt dobre. Podsumowując edit jej postaci – Julia nie miała żadnej własnej historii. Była po prostu graczem, który nagle postanowił wykonać wielki ruch. Wielki ruch to jednak nie zawsze jest mądry ruch i tak było w tym przypadku. Agresywniejsze zagranie doprowadziło do jej własnej eliminacji. Biorąc pod uwagę jej niewidoczność przez większość sezonu, wątpię w jej szanse na powrót ze Skraju Wymarcia.
EDGE OF EXTINCTION
Czas antenowy poświęcony Skrajowi Wymarcia został nieco ograniczony w tych dwóch odcinkach, ale to ze względu na to, że tak wiele się działo. Nie będę więc przekreślał szans Aubry i Chrisa po jednym zerze w wypowiedziach. Reem na powrót nie ma szans od samego początku. Skupmy się więc na dwójce nowych mieszkańców EOI. Edit Joe jest po prostu okropny. Produkcja naprawdę musi być rozczarowana jego występem. W poprzednim tygodniu dostał tylko króciutką wypowiedź, w której płakał nad swoim losem. W tym odcinku zaś mówił o rozważaniu rezygnacji z walki na Skraju Wymarcia. I to jest ten niesamowity, niepokonany Joe? O ironio. Z kolei Eric odpadł pokazany jako arogancki i zbyt pewny siebie gracz. Teraz na EOI w końcu powiedział coś o sobie. Nareszcie widzowie dowiedzieli się o tym, że jest strażakiem. Przełożył to również na grę – jego zawód sprawia, iż jest twardszy niż reszta, co pomoże mu powrócić do rozgrywki. W ten sposób udowodni swoim dzieciom, że nie wolno się poddawać. To mocny kontent, ale każdy dostaje mniej więcej taki materiał po dotarciu na Skraj Wymarcia, więc nie przypisuję temu wielkiej wagi. Moim zdaniem jego historia przed eliminacją była zbyt słaba (a wręcz nie istniała), abym traktował go jako kandydata do powrotu. Nie stawiam też na nim krzyżyka. Zobaczymy, co pokażą nam kolejne odcinki.
Aktualnie moje top 3 kandydatów na zwycięzców: Rick, Lauren i Julie. Czarny koń po tym odcinku to Wardog.
A waszym zdaniem kto zdobędzie tytuł Sole Survivor?
Ale te przemyślenia są żałosne… Jak dla mnie to oczywiste, że Aurora McCreary to wygra w finale ze swoimi goats Kelley i Rickiem (hejterzy są zbyt zaślepieni, żeby to dostrzec), a Julia Carter powróci z IoE i będzie 4th place robbed queen. Nie bez powodu pokazali, że jest fighterką!
Moje top3 to Aurora, Julia i Reem. Z małą szansą na zwycięstwo Chrisa (ja bym osobiście na niego zagłosował w finale nawet jakby nic nie mówił i wydaje mi się, że dzięki swojemu socialowi i fenomenalnej UTR grze może wygrać).
Mawuś <3 Uwielbiam twoje przemyślenia, ale obawiam się, że to Łukasz ma jednak więcej racji 🙁