W dwunastym odcinku odbyła się tradycyjna już wizyta bliskich. Pomimo tego było też sporo akcji: kłamstwa, szperanie w cudzej torbie, wrobienie kogoś w zagranie przeterminowaną przewagą, zagranie ukrytym immunitetem i blindside na koniec. Jak te wydarzenia wpłynęły na pokazywaną historię?
O dziwo to nie wizyta bliskich zdominowała odcinek. Został on zdominowany przez Ricka. Historie innych graczy w tym odcinku utknęły wręcz w martwym punkcie. Przy dzisiejszej analizie jednak chciałbym wspomnieć o jednej rzeczy. Stale śledzę nowinki związane z Survivor, w tym wypowiedzi Jeffa. Nasz prowadzący i producent już od jakiegoś czasu sugeruje, że w tym sezonie edytorzy próbują stworzyć coś na wzór historii kryminalnej, a my powinniśmy szukać winnego dokonania morderstw. Początkowo to ignorowałem, bo wszyscy wiemy, że Jeff lubi dużo mówić i nie zawsze ma to coś wspólnego z rzeczywistością, ale motyw poszukiwania mordercy pojawia się w jego wypowiedziach dość często. Może więc warto się temu troszkę uważniej przyjrzeć?
Wow. Oto zwycięzca, czyż nie? Mamy finałową siódemkę. W grze nie ma weteranów. Skraj Wymarcia nie dostał ani jednej sceny. Powinniśmy mieć więc ładnie wyedytowany odcinek, a jednak większość czasu antenowego zabiera Rick. Często mam problem z pisaniem tych analiz i chociaż staram się do tego podchodzić obiektywnie, ciężko jest nie kierować się własnymi odczuciami do uczestników. Jestem jedną z wielu osób, które za Rickiem w tym momencie nie przepadają i nie doceniają jego gry, jednak jest on z pewnością ulubieńcem produkcji. Argumentów za jego potencjalnym zwycięstwem nie trzeba podawać, poszukam więc minusów. Mam nadzieję, że to nie jest moja nadinterpretacja wynikająca z mojej niechęci do jego osoby, ale wbrew pozorom nie jestem taki pewny, czy to był dla Ricka taki dobry odcinek. Dlaczego? Było w nim znowu sporo negatywności jego postaci. Zacznijmy od tego, że Rick nabrał się na kłamstwo Rona i uwierzył, że dostał od niego działającą „Menu Advantage”, co jak sam przyznał w konfie, było dziwnym zagraniem. Czy gdyby był zwycięzcą, to czy edytorzy nie pokazaliby nam raczej wątpliwości w szczerość zagrania Rona? Tymczasem zobaczyliśmy, jak Rick nabiera się na tę zagrywkę jak dziecko. Kolejna kiepska scena to przyłapanie Aurory na przeszukiwaniu jego torby. Rick próbował wykorzystać to, aby spróbować nakłonić grupę do odwrócenia się do kobiety – z marnym skutkiem. Po raz kolejny pokazano nam w ten sposób jego marny socjal. Poza tym jego pojazdy po Aurorze w konfach też ciężko jest nazwać pozytywnymi. Potem Rick w końcu odniósł jakiś sukces i znalazł ukryty immunitet. Słusznie nie do końca ufał reszcie i postanowił się zabezpieczyć grając nim. No ale co z tego, skoro jak dla mnie całkowicie zostało to przyćmione użyciem niedziałającego „Menu Advantage”? I po raz kolejny przechytrzyły go kobiety, które przecież określił tydzień temu jako nic w tej grze nie robiące. No i na koniec potraktujmy to jako historię kryminalną o morderstwie. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że to Rick jest mordercą i zdobędzie główną nagrodę. Pytanie brzmi – czy tak widoczne i oczywiste postacie, na które wskazują wszystkie dowody, są tymi mordercami? A może mordercą okazuje się zawsze ktoś nieoczekiwany? Podchodząc do tego w ten sposób edit Ricka jako zwycięzcy byłby zbyt oczywisty. Jeśli jednak Rick wygra, już nigdy nie uwierzę Jeffowi w żadne słowo (w sumie nie wiem, czemu nadal traktuję jego wypowiedzi poważnie). A jeśli Rick przegra, to dlaczego dostał tak wiele uwagi? Biorąc pod uwagę fakt, że Skraj Wymarcia nie dostaje po połączeniu czasu antenowego, mam ciekawą teorię. A co jeśli Rick odpadnie i ponownie wróci do gry ze Skraju Wymarcia? Devens miał w tym odcinku konfę, że jest jak feniks powstający z popiołów i gdy inni myślą, że pozbyli się go na dobre, on znowu powraca – ta wypowiedź idealnie pasuje pod moją szaloną teorię. Myślę, że to jest całkiem realny ciąg dalszy tej historii, która oczywiście może zakończyć się jego zwycięstwem.
Gavin ostatnio ma bardzo dobre odcinki. W tym tygodniu dostał najmocniejszą historię osobistą – dowiedzieliśmy się, że ze względu na jego udział w Survivor wraz z narzeczoną przełożyli ślub, który odbył się na 2 dni przed rozpoczęciem rozgrywki! Jego sceny z żoną były przeurocze. Wiemy też, że grupa mu ufa. Aurora oddała mu nawet swoją przewagę. Teoretycznie Gavin pasowałby do teorii ukrytego mordercy, którego trzeba wyśledzić, ale… Mam wrażenie, że jego dobry edit pojawił się troszeczkę za późno. Wcześniej był ogromnie nieznaczącą postacią, a aktualnie też nie wydaje się mieć mocnego strategicznego kontentu. Na ten moment więc raczej na niego nie stawiam.
Victorii został w tym odcinku przypisany ruch z blindsidem na Ronie. Po tym, jak Ron zabrał na nagrodę inne osoby, Victoria dostała wypowiedź, że nie wie, czy w związku z tym powinna mu ufać. Tym wytłumaczono nam, dlaczego potem zaczęła przekonywać Lauren, Aurorę i Gavina do tego ruchu. Podczas omawiania strategii rudowłosa zawodniczka dostała bardzo mocną konfę, podczas której tłumaczyła nam swoje plany. Powiem tak – całościowo jej edit oceniam jako bardzo słaby i normalnie napisałbym, że skreślam ją z listy potencjalnych zwycięzców. Jest oczywiście pewne ale… Jeśli mamy oceniać prowadzenie historii jak powieść kryminalną, to właśnie Victoria jak dla mnie byłaby idealnie ukrytym mordercą. Czy zauważyliście, że dziewczyna jest jedyną osobą w rozgrywce, która na każdej radzie głosowała poprawnie, a więc również za każdym razem oddała celny strzał do właściwej osoby przyczyniając się do jej morderstwa? Nie ukrywam, że nie jestem przekonany do tej teorii, bo jeśli okaże się prawdziwa, to niestety Victoria okazałaby się kolejną niedocenioną przez edit kobietą zwyciężczynią. Bez odpowiedzi jednak nadal pozostaje kilka pytań. Dlaczego to właśnie jej przypisano zasługi za eliminację Aubry? Dlaczego początkowo mocno budowano jej postać? Dlaczego dostała wcześniej konfy, że jest osobą, której wszyscy ufają, a nie powinni, bo dla wygranej jest w stanie zrobić wiele? Dlaczego prawie w każdym odcinku dostaje jakąś nawet nieznaczącą wypowiedź, dzięki której jej obecność w rozgrywce jest nam przypominana? Dla mnie Victoria idealnie pasuje do roli książkowego mordercy. Tylko czy można ufać Probstowi?
Aurora w tym odcinku po raz kolejny namieszała. Przeszukała torbę Ricka i została na tym przyłapana. Oznajmiła, że się tym nie przejmuje, bo taka jest ta gra i nie jest to zabronione regulaminem. Niestety nie jest to pozytywny kontent, gdyż przeszukiwanie czyichś rzeczy jest ogólnie uważane za coś moralnie niewłaściwego. I choć nam fanom podobają się takie zagrywki, musimy pamiętać, że „zwykli widzowie” ten ruch potępią. Później kobieta oddała swój podwójny głos Gavinowi, co było ciekawym zagraniem. Dała też konfę, że nie chce wyjść na „survivorową idiotkę”, co było dosyć ironicznie, bo właśnie tak przedstawiają ją edytorzy. Muszę jednak przyznać, że bez względu na na to, czy ruchy Aurory są mądre czy nie, okazała się ona być naprawdę ciekawą postacią, która walczy do samego końca i nie boi się podejmować ryzyka. Jestem rozczarowany, że producenci postanowili uczynić ją kolejną niewidzialną survivorową blondynką. I z tego powodu Aurora tej edycji raczej nie wygra.
Po pięknym wzlocie w poprzednim tygodniu Lauren tym razem zalicza kolejny upadek. Poza spotkaniem z ojcem wprawdzie pokazano ją podczas omawiania strategii z Victorią oraz Gavinem, ale dostała wtedy jedną, nijaką konfę. To Victoria była gwiazdą tamtej sceny. Gdyby Lauren miała wygrać, myślę, że byłoby odwrotnie. Owszem, dziewczyna nadal na tle reszty ma jeden z lepszych editów, ale to dlatego, że większość osób w tym sezonie jest wyedytowana tragicznie. Ze względu na sympatię do niej próbuję nie nadinterpretować jej editu i hamować się przed szukaniem na siłę pozytywów tam, gdzie ich nie ma. Obiektywnie jak na (w mojej ocenie) mocnego gracza jej montaż jest dosyć słaby. Jej historia mogłaby być o wiele silniejsza. Na tle reszty Lauren nadal jest jedną z kandydatek do zwycięstwa, ale zaczynam coraz czarniej to widzieć.
Według wielu osób to był kiepski odcinek dla Julie, z czym ja się osobiście po raz kolejny nie zgadzam. Jednym z trzech głównym zarzutów jest mała ilość czasu antenowego. Tylko że po raz kolejny otrzymała go tak mało w odcinku, gdy została zblindsidowana. Po raz kolejny więc moim zdaniem została ochroniona przez edytorów, abyśmy nie pamiętali o jej porażkach. Drugi zarzut, który zmartwił mnie najbardziej, jest taki, że nie poświęcono jej czasu na wizycie bliskich. Z drugiej strony jednak przypomniałem sobie, że zwycięzca poprzedniego sezonu też nie dostał czasu antenowego podczas wizyty bliskich. Ponadto musieli pokazać piękną historię Gavina, a także przygotować nas na blindside Rona. Dodam do tego fakt, że samo jej spotkanie z mężem i wydawane przez nią piski były wystarczająco mocną sceną osobistą. Trzeci zarzut jest taki, że Rick nazwał ją „ciemnym charakterem” na radzie. Kwestia jest taka, że przedstawienie odegrane przez Ricka było kolejnym rozrywkowym momentem, którego nie dało się wyciąć. Sądzę jednak, że większość widzów jako ciemny charakter oceni jedynie Rona – właśnie dzięki ochronie edytorów. Podczas całego tego przedstawienia twarz Julie pokazano tylko przez chwilę, natomiast ciągle były zbliżenia na Rona. Edytorzy mogli też wcześniej w obozie pokazać jedynie moment rozmowy Rona i Julie z Rickiem, gdy go oszukali. Poświęcono jednak czas na to, żeby pokazać nam później emocje Julie, która wyznała, że źle się czuje tak go oszukując. To nam miało pokazać, że kobieta wcale nie jest ciemnym charakterem. Wykonała ruch strategiczny, ale nie zrobiła tego z zimną krwią, pokazała empatię i ludzkie emocje. Minus jest taki, że tak nie wygląda książkowy morderca z powieści kryminalnej. Nadal jednak uważam, że Julie jest najpoważniejszym kandydatem na zwycięzcę, a przynajmniej na typową starszą panią runner-up.
Tak jak przypuszczałem, negatywny kontent Rona i ukazanie go jako zagrożenia strategicznego były zapowiedzią jego eliminacji. W tym odcinku po raz kolejny przedstawiono go jako ciemny charakter. Postanowił ośmieszyć Ricka dając mu przeterminowaną przewagę. Podczas nagrody znowu wykazał się arogancją podczas rozmowy z mężem. Był to kolejny dobrze opowiedziany przez edytorów blindside.
EDGE OF EXTINCTION
Skraj Wymarcia nie dostał w tym odcinku żadnej sceny. Najbardziej zadziwiające jest to, że Wardog nie dostał kompletnie nic po swojej eliminacji. Mam wrażenie, że po połączeniu wyeliminowani gracze są kompletnie nieistotni. Czy to oznacza, że nikt z nich nie wróci do gry? Jest to bardzo prawdopodobne.
Moje top 3 zasadniczo się nie zmienia: Julie, Rick i Lauren. Biorąc jednak pod uwagę motyw poszukiwania mordercy tym razem jako czarnego konia wskażę Victorię. A jakie są wasze typy?